Robin Cook — Mutant

Według mnie książka stanowczo zbyt bajkowa, a fantastyka stanowczo zbyt wydumana!

Wszystkie przeczytane lub wysłuchane przeze mnie do tej powieści Robina Cooka były na pograniczu rzeczywistości i medycznej fantastyki, to fakt. Ale z silnym naciskiem na założenie, że opisana historia mogłaby się wydarzyć we współczesnym świecie.

O „Mutancie” nie można tego powiedzieć. Jest tak fantastyczny, że aż przedobrzony i zbyt słabo trzyma się w realiach otaczającej nas rzeczywistości.

No, i błędów trochę się znalazło.

In-vitro dla pary?

Oboje byli bezpłodni, ale w końcu, dzięki technice in- vitro, doczekali się upragnionego własnego potomka.

Zdaje się, że in-vitro pomaga tylko, gdy jedno z rodziców jest bezpłodne – zdaje się, że zawsze matka. Gdy w jej łonie nie potrafi dojść do zapłodnienia ustrojowego, wykorzystuje się zapłodnienie pozaustrojowe (jak nazwa wskazuje) z materiału genetycznego (spermy) ojca.

Gdy matka nie umie donosić ciąży lub w ogóle zawiązać zarodka w macicy, wówczas korzysta się z usług matki zastępczej — ale również na bazie materiału genetycznego ojca.

Gdy ojciec także jest bezpłodny (jego sperma bezwartościowa) to jak można doczekać się własnego potomka, nawet przy pomocy in-vitro? No, ale nie jestem lekarzem, więc może coś pokręciłem…

Glukoza w słodyczach?

Dziecku brakuje glukozy, dawajcie mu często słodycze.

To jest tak głupie, że aż irytujące! I tym bardziej zastanawia, że włożył to w usta swoich bohaterów lekarz.

Ktoś tu chyba zapomniał, że w słodyczach nie ma ani grama glukozy! Ten cukier prosty zawarty jest w owocach lub dostępny syntetycznie. Słodycze są słodzone cukrem krystalicznym (złożonym) lub chemicznymi słodzikami.

Myślę, że wielu by marzyło o tym, by niedobory glukozy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania mózgu można było uzupełniać wcinaniem słodyczy! :) Niestety, „takie rzeczy to w Erze” albo w innej bajce, nie u nas.

Piętnaście stopni… i lato!

Na zewnątrz panowało plus piętnaście stopni i świeciło słońce, więc jadąc samochodem otworzył wszystkie okna i szyberdach.

Brrr… Podziwiam!

Kotek

Ktoś zrobił głównym bohaterom wyjątkowo paskudny dowcip. Zabił ich kotka i przybił jego truchło do drzwi garażowych. Stało się to w ciągu dnia, gdy wszyscy byli poza domem.

Ale super inteligentny pan główny bohater postanowił zamówić ochronę domu tylko od osiemnastej wieczorem do szóstej rano. Gdy wszyscy byli w domu. W ciągu dnia dom nadal był pusty i niepilnowany. Czego nie rozumiem?

Goryl zwany Jorge

Błąd techniczny. Zleceniodawcy nakazali Jorge pilnować doktora Franka, gdziekolwiek ten nie pójdzie i tak robił. Poszedł więc razem z nim do laboratorium. Gdy lekarz po kilku godzinach udał się do domu, goryl posłusznie za nim. Ale nie zgłosił tego faktu swym mocodawcom.

Mimo to, godzinę po przybyciu Franka i goryla do domu, zaczęły się telefony od zleceniodawców mające na celu ustalić czy Jorge i Frank na pewno tam są. Skąd się o tym dowiedzieli? Z Internetu?

I wreszcie wspaniały… the end!

Główny bohater, „dziesięciolatek o inteligencji dwóch Einsteinów” (tytułowy mutant) zapładnia w ramach testów kobietę zmodyfikowaną genetycznie zygotą i… przestaje się zupełnie interesować jej dalszymi losami. Dzięki czemu mogło zaistnieć wyjątkowo „niedopowiedziane”, jak na Cooka, zakończenie książki.

Zostaw komentarz