Alistair MacLean — Tylko dla orłów
Mimo, że jest to książka typowo wojenna, poświęcona fikcyjnej akcji ratunkowej pod koniec II wojny światowej (tuż przed akcją „Overlord” i zawiązaniem się drugiego frontu alianckiego), w czasie akcji pada tylko kilka trupów, a ich śmierć jest opisana post factum bez „mocnych” detali. Książka jest przy tym moim skromnym zdaniem majstersztykiem pisarskim, jedną z najlepszych w dorobku autora (co pokazuje stosunkowo nieliczna lista błędów).
Z tych dwóch względów, z czystym sumieniem mogę ją polecić również paniom oraz osobom stroniącym od nadmiernej przemocy. Taka własna ocena trochę mnie zaskoczyła na początku, bo nie spodziewałem się, że kiedykolwiek wystawię taką opinię książce stricte wojennej.
Z błędów ogólnych wspomnę jedynie, że odrobinę razi nieomylność głównego bohatera. Poza naprawdę nielicznymi przypadkami wydaje się on być wszechwiedzący i zdolny do przewidywania nawet najbardziej wyrafinowanych i niespodziewanych ruchów nieprzyjaciela. A co do reszty, to mamy akcję „Overlord” oraz pozostałe błędy.
Zestrzelenie generała oraz operacja „Overlord”
1. Samolot generała przelatywał nad terytorium Niemiec w czasie intensywnego bombardowania Norymbergi, a mimo to w promieniu stu kilometrów nie powinno być żadnego samolotu niemieckiego (generał został zestrzelony przez przypadek). Hę? Niemcy nie broniły się? Nie prowadziły regularnych patroli lotniczych całej swojej przestrzeni powietrznej? To raczej mocno nielogiczne. Sądzę, że w trakcie bombardowania któregoś z miast natychmiast podrywane są patrole myśliwców mające zadać kontratak bombardującemu.
2. Ponieważ misja odbicia generała wydaje się być samobójczą, wyznaczeni do udziału w niej wynajdują przeróżne rozwiązania alternatywne. Jeden z nich proponuje, by nad zamek, w którym więziony jest generał wysłać po prostu eskadrę bombowców i zbombardować całość. Na co głównodowodzący akcją odpowiada, że to niemożliwe, bo zestrzelony generał to bardzo wysoko postawiony oficer amerykański (główny koordynator z ich strony akcji „Overlord”) i gdyby tak po prostu go zabić w gruzach zamku, to Amerykanie mogliby nawet wystąpić z sojuszu alianckiego. To jest zupełnie błędna logika dowodzącego akcją. Jak jest bowiem dwukrotnie wyraźnie w książce podkreślone, wydobycie przez Niemców zeznań z generała oznaczałoby fiasko akcji „Overlord”, przedłużenie wojny o dziesięć miesięcy i śmierć miliona kolejnych ofiar. W tej sytuacji nawet Amerykanie zrozumieliby, że śmierć jednego wysokiego oficera jest przy tym niczym. Wręcz przeciwnie — przy takiej stawce, sami by podstawili samoloty do zbombardowania zamku; logika dowodzącego akcją jest więc zupełnie błędna.
3. Samolot amerykańskiego porucznika-generała Carnaby został zestrzelony w okolicach niemieckiej Norymbergi mimo, że wykonywał lot z Londynu na Kretę. To jest dość zaskakujące. Pobieżna analiza mapy Europy sugeruje, że najkrótsza droga z Londynu na Kretę przebiega nad Francją, Szwajcarią i Włochami (czarna linia na mapce poniżej), ledwie zbliża się granicy niemieckiej, a do Norymbergii ma jakieś dwieście-dwieście dwadzieścia kilometrów na północny wschód (prostopadle do trasy przelotu). Nawet chęć ominięcia Włochów, które były po stronie Niemiec, nie tłumaczy aż tak drastycznej zmiany trasy przelotu. Zmodyfikowana trasa (niebieska linia na mapce poniżej) również przechodziłaby setki kilometrów od niemieckiej przestrzeni powietrznej. W zasadzie to nic nie tłumaczy sensu przelotu nad terytorium wroga w misji lotniczej, która tego terytorium nie dotyczy. Mocno naciągane i niewyjaśnione przez autora.
Pozostałe błędy
1. O siódmej rano był już „pełny dzień, a w nocy zerwała się silna burza śnieżna” — co sugeruje, że jest zima. Chyba pod żadną szerokością geograficzną, nawet w Alpach, nie ma tak, by zimą wschód słońca następował o 5-5:30 rano tak, by o 7:00 był już pełny dzień.
2. Podczas krótkiego wypadu do bawarskiego pubu, Smith mówi na pocieszenie zawiedzionemu Schafferowi, że będzie mógł przynajmniej zatańczyć z Heidi. A od kiedy to kelnerki w bawarskich lub dowolnych innych pubach mają czas na tańczenie z gośćmi lub robienie czegokolwiek innego poza przyjmowaniem zamówień i roznoszeniem piwa oraz zakąsek?
3. „Kolejne osiem cięć i kolejne osiem drutów spadło na ziemię” — czy do odcięcia drutu (tak, by jego kawałek spadł na ziemię) nie potrzeba przypadkiem dwóch cięć? Drobnostka, ale… mój blog słynie z czepiania się drobnostek! :]
4. „Jakiś kapral… ten sam, który szukał wozu nad Blausee” — no, to w końcu „jakiś” (bliżej nieokreślony), czy „konkretny” kapral? Znowu drobnostka.
5. Kompletnie nie kupuję bajki, w myśl której Smith i Schaffer mogli bezpiecznie schować się w damskiej toalecie na przeszukiwanej przez żołnierzy Wermachtu stacji kolejowej, bo ci na pewno by tam nie weszli, ze względu na… sam nie wiem, co… zahamowania obyczajowe? Jakby tego było mało, to potem jeszcze narrator dobija, tłumacząc ustami Smitha, że żołnierze obawiając się pewnego zabicia (wchodzą w ciemność pomieszczenia, w środku nocy, prosto na ogień dobrze ukrytego wroga), wymyślali wszystkie możliwe sposoby, żeby przeszukać jak najmniej. Po pierwsze, to są żołnierze, szkoleni do wojny, a nie do uciekania przed wrogiem. Po drugie zaś, jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności ów rzekomy strach przed pewną śmiercią nie pozwolił im wyważyć jedynie drzwi damskiej toalety, za którymi ukrywali się główni bohaterowie. Nie przeszkadzał zaś specjalnie, gdy wcześniej rozwalali drzwi do wszystkich pozostałych pomieszczeń i rewidowali jest dokładnie?