J.K. Rowling — Harry Potter i Kamień Filozoficzny
Cykl książek o Harrym Potterze skończyłem długo po tym, gdy świat zapomniał o medialnym cyrku, jaki towarzyszył wydaniu każdej kolejnej części. W obu przypadkach byłem mile zaskoczony. Odrzucając marketingowy szajs, trzeba było przyznać, że produkt okazał się warty poświęconego czasu, a nawet całkiem niezły.
Z tą wybitnością… bym uważał.
W przypadku sagi o Harrym Potterze mamy do czynienia z klasycznym modelem „im dalej w las, tym więcej drzew”. Im więcej pieniążków J. K. Rowling przynosiła swemu wydawcy (i sobie) i im słynniejsze, a przez to obszerniejsze stawały się kolejne tomy, tym luźniej traktowano jej teksty w dziale korekty. I efekty są, jakie są. Im wyższy numer tomu, tym więcej błędów.
Apogeum osiągamy w tomie siódmym, który jest z jednej strony majstersztykiem ignorancji, a z drugiej — po prostu zlepkiem braków logiki, błędów, nieścisłości, czy wręcz ewidentnych bezsensów. Tradycyjnie też, jak w wielu sagach, sporo błędów i nieścisłości znalazło się na styku dwóch tomów. W jednym autorka stwierdza to, w drugim tamto, czy wręcz wprost sobie zaprzecza.
Zgodnie z teorią „im dalej w las, tym więcej drzew”, w pierwszej książce sagi o Harrym Potterze znalazłem… tylko dwa błędy (lub wyjątkowo nieuważnie słuchałem)!
1. Ile lat miał Harry (i Dudley) w chwili śmierci rodziców Pottera? Zdaje się, że obaj byli niemowlakami, skoro o Harrym Dumbledore powiedział:
(…) sławny zanim nauczył się mówić
Skoro tak, to jakim cudem Dudley mógł wrzeszczeć, że chce cukierki i kopać przy tym swoją matkę? Bo tak go opisała profesor McGonagall we wprowadzeniu do książki (i sagi), czyli krótko po śmierci rodziców Harry’ego, czyli kiedy oboje rzekomo byli niemowlakami.
2. W niniejszym tomie dowiadujemy się, że Harry dostał od swojego wujostwa na święta prezent — pięćdziesięciopensówkę. Mało, bo mało, ale dostał. W drugim tomie pani Rowling o tym zapomniała i stwierdziła, że nie dostał absolutnie nic od sześciu lat.
3. Goyle zrobił eliksir rozdymający najlepiej z klasy i najszybciej (w połowie lekcji) mimo, że w innej części sagi jest powiedziane, że był najgorszym uczniem. Snape określił jeden z jego eliksirów mianem najgorszego w historii.